Egipt dał na tego wielkiego świętego.
który był przykładem żywota prawego.
Antoniego życie, brata samotnika
o nim Atanazy pisywał w kronikach.
Familio zabrano, wielce bogobojno.
We nauka Jezusa była cołkiym zbrojno.
Ôjce mu umarli dość gibko, borŏku
Zostou yno z szwestrom co miała pół roku.
Posłuchoł bez cufal, szeł kole kościoła,
Historia karlusa tak fest go rozgrzoła.
Tak tam stŏło: sprzedej wszystko, a ôddej ubogim.
Rychtig skarb dostaniesz, jak staniesz przed Bogiem.
Sprzedał swoje włości idąc za natchnieniem.
Oddał siostrę swoją wraz z zabezpieczeniem.
To co pozostało dał tym, którzy głodni.
Udał się w pustelnię, za światłem pochodni.
W samotni kuszony, na pastwę szatana.
W modlitwie, pokucie nie wyrzekł się Pana.
Sława jego wiary, choć od ludzi stroni.
Naśladowców ściągła, tak jak nasz Antoni.
Tyla ich tam prziszło, trocha już przesada.
Już chałpa przi chałpie, dyć to już osada.
Za Anotonim prziszli śladym życia jego.
Piyrszym ôstou ôjcym, klasztoru chłopskiego.
Tam szedł gdzie nie stała, jeszcze ludzka noga.
Zostawiał co wadzi poszukiwać Boga.
Na pustynię zabrał problemy kościoła.
Cesarza, człowieka co wciąż Boga woła.